Ustawiasz długie i skomplikowane hasło, powiadomienia sms lub poprzez e-mail, korzystasz z różnych oprogramowań chroniących itd. Sądzisz, że dzięki temu Twoje dane są bezpieczne w sieci? Teoretycznie powinny, a praktycznie wychodzi jak zawsze. Dlaczego? Wystarczy, że nabrać oszustom da się firma, której powierzamy informacje.
Właśnie tak stało się w sytuacji opisanej przez Bloomberg, gdzie ofiarami przestępców padły wielkie molochy social mediów: Discord, Facebook, Twitter, Google, Apple i Snapchat. Jak do tego doszło?
Oszuści wykorzystali system żądań danych przez policję, która może prosić o nie w razie popełnienia przestępstwa przez kogoś.
Warto zaznaczyć, że proceder był trudny do wykrycia, ponieważ złodzieje korzystali z oryginalnych skrzynek pocztowych funkcjonariuszy, a jak uzyskali do nich dostęp wiedzą tylko oni sami.
Ukradzione dane oszuści wykorzystywali do wyłudzeń finansowych, szantażowania właścicieli danych.
Tak więc pamiętajcie aby umieszczać w sieci tylko niezbędne informacje, gdyż nawet Wasze najlepsze starania nic nie pomogą, jeśli nabrani zostaną pracownicy firmy, którzy te dane przechowują.