ENCE zapewniło sobie już awans do fazy play-off amerykańskiego IEM-a. Z kolei po samym Snaxie zdecydowanie widać, że na powrót cieszy się grą, co zresztą sam przyznał. –
To naprawdę świetne uczucie. Na początku naszego pierwszego meczu z MOUZ czułem się trochę niepewnie, ale miałem też świadomość, że towarzyszą mi dobrzy koledzy z ENCE. Grają oni dobrego Counter-Strike’a, więc po prostu przyglądałem się, dawałem nieco informacji i czasami zabijałem i wyszło dobrze – stwierdził Snax w rozmowie z dziennikarzem ESL.
Przed przyjazdem do Dallas ENCE odbyło zaledwie 2-3 wspólne treningi. -
W tym momencie w ogóle się nie stresuję. Gdy graliśmy przeciwko G2, czułem się naprawdę dobrze. Czułem się komfortowo grając przeciwko nim. Podchodziłem do tego tak jakby na luzie. Nie ma dla mnie znaczenia, czy gramy na arenie, czy w takich warunkach, jak tutaj. Muszę po prostu się skupić i poukładać swoje myśli, by grać w Counter-Strike’a. I wtedy nie zwraca się uwagę na publikę. Jesteś świadomy, że ona jest, ale nie skupiasz się na niej, bo skupiasz się na grze – zapewnił Snax.
Snax ma nadzieję, że że udany występ na IEM-ie mógłby zwrócić na niego uwagę którejś z poszukujących wzmocnień drużyn. –
Być może nadal nie gram na takim poziomie, jak grałem kiedyś w najlepszym okresie w VP. To dla mnie trudne, bo przez ostatnie dwa lata grałem w polskich składach, więc to dla mnie coś innego, bo mówimy tu po angielsku. Dlatego muszę się skupiać na tym, co chłopaki mówią i co muszę zrobić. Ale nadal jestem w stanie trafić kilka headshotów. Może to nie jest w 100% to, co potrafię w kwestii np. czystych umiejętności, ale gdybym nadal mógł grać w tier 1 czy 2, to sądzę, że odnalazłbym formę i znowu mógłbym pokazać, na co mnie stać – zakończył 28-latek.
Już dziś o 21:30 mecz ENCE vs Faze Clan
źródło: klik