W mieście Al-Aris, na północnym brzegu Półwyspu Synaj, w jednym z tamtejszych meczetów, gdy modlący się opuszczali już budynek, zamachowcy zdetonowali bombę. Następnie z samochodów otworzyli ogień do uciekających, działali tak, by zabić jak najwięcej osób. Z relacji świadków wynika też, że podpalili wszystkie okoliczne samochody, a sam budynek został tak mocno uszkodzony, że nie nadaje się już do użytku. Łącznie w tym haniebnym i tchórzliwym ataku zginęło ponad 200 osób, a ponad 100 jest rannych. Narazie nie wiadomo kto stoi za atakiem, jednak miejscowi podejrzewają organizację terrorystyczną "prowincja synaj", która solidaryzuje się z państwem islamskim.
Od dłuższego czasu nie zaleca się podróżować do Egiptu, ze względu na wprowadzony tam, od grudnia stan wyjątkowy.
Trwały i wciąż trwają tam walki lokalnych władz z terrorystami, jeszcze niedawno w jednej z takich walk zginęło ponad 40 mundurowych.