„… I żyli długo i szczęśliwie…” – Ile razy słyszeliście to stwierdzenie w filmach? Ile to ja się naoglądałem komedii romantycznych ze szczęśliwym zakończeniem. Ile razy pomyślałem sobie: „Czemu moje życie nie może tak wyglądać?”. I nagle człowiek zaczyna tracić grunt pod nogami. Rozpoczyna się użalanie, brak satysfakcji z życia. Po tym pojawia się pomysł: „a może zacznę postępować tak jak na filmach? Pełny romantyzm, miłość od pierwszego wejrzenia, ślub, dzieci, dobra praca”. No cóż… życie to nie jest film! A tym bardziej żadna komedia romantyczna!
Życie niewiele ma wspólnego z filmem a może nam tylko zaszkodzić. O ile mamy dystans do telewizji, głównie filmów to nie mamy problemu. Jednak jeżeli zaczynamy się odnosić do nich i naśladować aktorów, którzy za udawanie miłosnych kwestii dostają olbrzymi zastrzyk finansowy to należy się zastanowić czy aby wszystko z nami jest w porządku. O tym czy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, nie będę pisał. Każdy ma swoje zdanie na ten temat. Ale czy w dzisiejszych czasach każda kobieta marzy o księciu na białym koniu, który będzie pisał listy miłosne, śpiewał pod oknem, grał na gitarze? Otóż nie! Wbrew pozorom to dobrze. Wyobrażacie sobie moment, w którym o 3 w nocy ktoś stoi pod waszym domem i fałszuje przebój Lady Pank „Zabiorę Cię właśnie tam”? Wybaczcie ale ja bym prędzej spuścił psa ze smyczy niż zaczął bić brawo. Jestem typem romantyka ale nie popadam w skrajność. Te czasy już się skończyły dawno i nie wrócą. Co do listów miłosnych… nic do nich nie mam, nawet samemu zdarzało mi się takowy napisać, jednak wychodzę z założenia, że najlepiej przekażemy swoje uczucia za pomocą słów i to wcale nie muszą być miłosne wyznania z Romeo i Julii Szekspira.
Świat się zmienia i obecnie ludzie cenią sobie proste słowa… prosty przekaz, który jest bardziej wymowny niż jakikolwiek poemat miłosny. Zdarzyło wam się kiedyś iść zimowym wieczorem przez miasto i zachwycać się pięknem świata? Ja mam tak często, ale tuż po tym pojawia się myśl: „co z tego, że świat jest piękny jak nie mam się z kim cieszyć tym pięknem”. Typowe podejście romantyka z amerykańskiej komedii z jedną różnicą… tutaj nie ma szczęśliwego zakończenia, no przynajmniej nie ma tego w scenariuszu. Nie ma żadnego scenariusza a to czy zakończymy nasz żywot z happy endem zależy tylko od nas, a użalanie się nad sobą, czerpanie przykładu z filmów, muzyki to tylko strata czasu. Żyjcie tak jak Wy tego chcecie! Róbcie to na co macie ochotę a nie patrzcie na to jak postąpił wasz ulubiony bohater z serialu czy z filmu, czy na to jak zareaguje otoczenie.
Dla sprostowania, nie mówię, że komedie romantyczne są złe. Należy je traktować z dystansem i to dość sporym. Wystarczy, że człowiek posiada umiejętność wyobrażania sobie czegoś. Jeżeli wyobrazicie sobie samego siebie za 10 lat to gdzie jesteście? Wymarzyłem dla siebie idealny scenariusz. Jestem z kobietą, którą kocham, mam świetną pracę, dwójkę dzieci i mały przytulny domek w którym czuć rodzinną atmosferę. Czy mi się to uda? To tylko zależy ode mnie. Czy zrobię wszystko aby osiągnąć swój cel w życiu, czy odnajdę swoje Eldorado w którym znajdę spokój i ukojenie, to wszystko zależy tylko od nas samych.
Przyznam się szczerze, że nie miałem żadnego pomysłu na tę prace. Zacząłem pisać swoje spontaniczne przemyślenia i postanowiłem się nimi podzielić z wami. Jakoś łatwo przychodzi mi opisywanie własnych myśli tutaj, zawsze mogę do nich wrócić a przede wszystkim udowodnić samemu sobie, że coś w tej pustej głowie siedzi. Podejrzewam, że mało kto to przeczyta także jeszcze więcej zyskuje na tym.