A żeby to raz… ale największa akcja, którą długo zapamiętam to pożar domu około 4:50 rano… byłem w środku z drugim strażakiem na 2 pietrze szliśmy na kolanach i gasiliśmy wszystko, co mogliśmy nagle odcięto nam wodę, a przed nami żywioł ognia, który zamknął nam drogę ucieczki na szczęście udało nam się dostać na balkon, gdzie mogliśmy zeskoczyć…