Skocz do zawartości
FAME MMA 21 - ZGARNIJ PSC ×

aidanlester

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Czas online

    14m 27s
  • Dotacje

    0.00 PLN 

Osiągnięcia aidanlester

Nowy

Nowy (1/14)

0

Reputacja

  1. ●OOC ● Nick discord: aidanlester Wiek: 24 Znajomość regulaminu serwera (1-10): 10 Doświadczenie w serwerze RolePlay: emeryt Doświadczenie w pracy w grupie: ponadprzeciętne Doświadczenie na służbie LSPD: małe Ile godzin jesteś w stanie poświęcić na grę? 5 ● IC ● Imię i nazwisko: Martin Bobson Wiek: 28 Dlaczego akurat LSPD?: dlaczego nie Czy będziesz przestrzegał regulamin? tak Czym się wyróżnisz w LSPD?: pracą zespołową oraz znajomoscia kodów Historia postaci(min. 100 słów):Martin Bobson urodził się w kwietniu, szpital w NY przyjął na świat małego i niewinnego Martina. Jego matka Sara była pielegniarką, a ojciec Johny był mechanikiem który pózniej założył własną firme z napojami. Martin dorastał na Brooklynie w NY, jak skończył 3 latka jego rodzice postanowili przeprowadzić się do Chicago, z powodu pracy jak i własnego bezpieczenstwa. Przeprowadzili sie konkretniej do Englewood, tam już było o wiele spokojniej. Ojciec w tym momencie założył firme z napojami, a matka dalej pracowała w szpitalu jako pielegniarka. Martin daleko do szkoły nie miał, zaledwie 500m lecz kto myslał wtedy o szkole kiedy Martin dopiera miał 3 latka, przedszkole do którego chodził Martin było oddalone akurat o 2km. Zawsze z rana ojciec jadąc do firmy zawoził matke Martina i Martina do przedszkola. Martin był wstydliwym dzieckiem, w pierwszy dzień płakał ze chce do mamy, lecz pózniej to sie na szczescie zmieniło. Martin uwielbiał swoje dwie babcie w NY, wiec czesto bywał z rodzicami w NY. jedna i druga babacia mieszkała w spokojnej dzielnicy, ale Martin miał tylko jednego dziadka którego uwielbiał najbardziej, dziadek na imie miał Peter. Martin zawsze sie cieszył ze jedzie do NY zeby spotkac sie z babaciami i dziadkiem. Jedna bacica z dziadkiem mieszkali w okolicach NY, konkretniej na małej farmie oddalonej o 3km od NY. Zawsze Martin zajezdzał pierwszo do babci w NY, a pozniej do dzidków na farmie. Jednego dziadka stracił z powodu jego choroby, nigdy go nawet nie zobaczył bo zmarł przed jego narodzinami, kokretniej wtedy kiedy Johny (ojciec) miał 22 lata. Na farmie u dziadków pierwszy raz nauczył sie chodzić i jezdzić na rowerze. Od Chicago do NY dzieliło 790 mil czyli gdzies około 1200km w jedną strone, rzadko tam jezdzili przez odległość i załatwianie wolnego dla matki Martina, w roku byli tam średnio 2-3 razy. Cała podróz zajmowała im 7 dni, połowe tygodnia byli u babci w NY a drugą połowe na farmie pod NY, a cała reszta tygodnia zajmowałą im podróz od Chicago do NY i spowrotem. Dziadek uczył Martina wszystkiego i spedzał z nim bardzo miłe chwile, Martin miał strasznie dobre więzi z dziadkiem, był zdolny mu powiedzieć wszysztko i ciągle sie nim bawić. Martin spokojnie skonczył przedszkole bez zadnych wiekszych problemów, problemy zaczeły się dopiero w szkole podstawowej, do których przejdziemy zaraz. Martin w przedszkolu nie mógł sie doczekać aż pójdzie do szkoły, na rozpoczęciu stres miał taki duży że aż całe rozpoczęcie bolał go brzuch. Całę ropoczęcie zadawał sobie pytania ''jak mnie odbiorą rówiesnicy?'', ''jak sobie poradze w tak dużej szkole?'', ''czy dam rade nauczyć sie pisać i czytać?''. Jednak wszystko potoczyło sie dobrze, Martin poznał kolegów w klasie i razem z nimi smieszkował na lekcjach i przerwach. z dojazdem też nie było cięzko bo do szkoły miał tak jak juz wspominałem 500m. przez pierwszą i drugą klase podwoził go ojciec, bo sam Martin bał sie wyjść bo bułki do sklepu a co dopiero samemu pójść do szkoły. Miedzy drugą a trzecią klasą podstawówki pierwszy raz wyszedł z kolegą na podwórko, pózniej zaczął to robić codziennie i sie przyzwyczaił. w 3 klasie zaczął chodzić samemu do szkoły, udało mu się przezwycięzyć lęk chodzenia samemu po ulicy. Martin uczył się przeciętnie na swoim koncie miał juz kilka bójek w klasie 1-3, pózniej doszły nowe przedmioty itd. Martin miał lekkie porblemy ale sobie jakoś poradził. Przez całą podstawówke Martin nie był tzw. ''Konfidentem'' i utrzymywał normalne relacje z rówiesnikami. W 7 klasie jego koledzy zaczeli interesować sie narkotykami, jeszcze wczesniej interesowali sie używkami razem z Martinem, jednak Martin miał złe zdanie o wszelkich narkotykach jednak jezeli chodzi o używki np. papierosy to Martin pierwszy raz zapalił w 5 klasie. Reszta podstawówki mineła mu normalnie, wracając to dych problemów to chodzi o problemy które zastał w szkole, nauczyciele dowiedzieli sie ze pali, pozniej ktoś doniósł ze Martin niby handluje narkotykami, sprawa trafiła na policje ale wszystko zostało wyjasnione, dodadkowo miał problemy z nauką ale sobie jakoś poradził. Po podstawówce wstąpił do Liceum gdzie narkotyki i używki to była podstawa w środowisku jego rówiesników w klasie. Lecz drugiej klasie liceum Martin wracając do domu ze szkoły dostał bardzo smutną informacje... okazało się ze jego dziadek zmarł. Martin nie mógł sie pogodzić z tą informacją i przez miesiąc nie chciał chodzić do szkoły. Jednak gdy wracali z pogrzebu który odbył się w NY, Martin pogodził się ze smiercą dziadka. Po pewnym czasie babcia po smierci dzidka postanowiła sprzedac farme i dom po NY, postanowiła zamieszkać razem z nimi w Chicago, za pieniądze ze sprzedazy farmy i domu, kupiła własne mieszkanie w okolicach dokmu Martina i jego rodziców.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie