Pan Andrzej wybrał się na grzyby w piękny sobotni poranek. Spakował prowiant, nożyk, koszyk. Wyjechał z garażu Golfem 3 i ruszył na polowanie na dorodne grzyby. Po pół godzinie był na miejscu, chodzi patrzy, tropi, i udało się znalazł kurki - myśli sobie super dam dla żony ugotuje zajebistą zupę. Ruszył dalej chodzi, chodzi rozgląda się i widzi borowiki jego podniecenie wzrasta myśli - kurwa wysuszę, część do słoików będzie na zagrychę. Przemierza las patrzy, a tu polanka zajebista duża równiutka tam trawka tu krzaczki, zauważył króliczka takie długie uszy mały ogonek to cichutko przeszedł obok, żeby nie spłoszyć. Chodzi dalej penetruje gęstwinę i trafi na rzeczkę myśli - ale zajebista rzeczka pójdę sobie w górę, może będzie coś ciekawego. Idzie w między czasie zbiera grzyby. W pewnym momencie zauważa źródełko, a w nim leży wielorybek.
Zdziwiony pyta się wielorybka - Przepraszam, a Pan nie powinien być w oceanie?
A wielorybek na to:
-Tak powinienem
-------------------------
Deszcz pada już trzeci dzień... Żona ma depresję, ciągle patrzy w okno.
Jeżeli jutro nie przestanie, chyba będę musiał wpuścić ją do domu.
---------------------------
Z życia wzięte.
Brat jednego z kolegów był na szkiełowni na Polance. Oskarżony o usiłowanie picia piwa. Nie przyjął mandatu więc dostał zawiadomienie.
Na miejscu był już jakiś koleś. W jego wieku. Weszli do jednego pokoju w którym działało 2 szkiełów.
Jeden się przedstawia i mówi : Dzień dobry starszy sierżant Marian Brzoza. Po chwili szkieł prowadzący brata przedstawia się : Starszy sierżant Maciej Sosna. Koleś oskarżony również o picie piwa się odzywa i mówi : Kurwa, co ja w lesie jestem ?! :))
Podobno miny szkiełów bezcenne :))