Skocz do zawartości
MISS & MISTER | WIOSNA 2024 ♥ ×

Zablokowane Historia prawdziwa.


Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszam do lektury, miłego czytania :)

 

To zdjęcie ma w sobie coś magicznego. 

To wtedy Guardiola powiedział: - Za dziesięć lat będę oglądał z trybun Camp Nou, jak grasz dla pierwszego zespołu Barcelony. Wręczył nagrodę najlepszemu zawodnikowi turnieju Nike Cup do lat 15. Dzieciak strzelił decydującego gola w finale z Rosario Central. I rzeczywiście, ten właśnie blady chłopiec oczarował później kibiców "Dumy Katalonii".

Niewiele brakło, a do Barcelony w ogóle by nie trafił. Po prostu nie chciał, bał się. Zauważył go Oriol Tort, zwany "Profesorem". Był legendarnym odkrywcą talentów. To on towarzyszył początkom kariery Pepa Guardioli, Xaviego, Ivana De La Peny, Carlesa Puyola czy właśnie Andresa. "Tato, chcę zostać z wami. Nie chcę wyjeżdżać, tutaj jest mi dobrze" - zdecydował za pierwszym razem 12-latek. Ten pracowity budowlaniec, Jose Antonio Iniesta, musiał zadzwonić do Torta i ze smutkiem odmówić. Andres został w Albacete i tam przepracował okres przygotowawczy. Ojciec ciągle namawiał go na skorzystanie z szansy. Andres po dwóch miesiącach podjął decyzję, że spróbuje. Kilka dni po terminie, jaki Barcelona dała do namysłu. Oriol Tort zrobił wyjątek, bo czuł, że ma do czynienia ze specjalnym talentem.

Andres wyróżniał się w juniorach starszych Barcelony, a pewnego dnia Guardiola przyszedł na trening i zapytał trenera Carlosa "Chechu" Pereza Rojo: - Słyszałem, że to u ciebie trenuje ten dzieciak, który jest taki dobry. Ten taki blady, prawda? Pep otrzymał odpowiedź twierdzącą i usiadł, żeby spokojnie obserwować trening. Kiedy ten już się skończył, Guardiola podszedł do Chechu Pereza i oznajmił mu: - Wiesz co, ten chłopak jest lepszy ode mnie. Kiedy pierwszy raz szedł na trening z seniorami, to bał się przekroczyć bramę. Wstydził się nawet podejść do ochroniarza i powiedzieć, że będzie tutaj dziś trenował. Wtedy akurat mu się poszczęściło, bo zauważył go Luis Enrique i zabrał do swojego auta.

Pep nie zaczął dobrze przygody z pierwszą drużyną. Debiut i porażka z Numancią, potem remis z Racingiem Santander. Wymyślił sobie w składzie Pedro i Sergio Busquetsa, chłopaków, których wcześniej prowadził w Barcelonie B. Dziennikarze mówią złośliwie, że pomyliły mu się drużyny. Zaszywa się samotnie w gabinecie, kiedy w pewnym momencie do drzwi puka Andres Iniesta. Zawsze mówił niewiele. Wtedy jednak zapukał do drzwi swojego idola i wypalił: - Trenerze, proszę się nie martwić. Wszystko wygramy. Jesteśmy na dobrej drodze. Najważniejsze, że cieszymy się grą i treningami. Efekty przyjdą. Proszę niczego nie zmieniać.

Właśnie przyszedł pocieszyć go ten, któremu dziesięć lat wcześniej powiedział, że będzie go oglądał z trybuny Camp Nou. W jednym się tylko pomylił, bo oglądał go właśnie z własnej ławki trenerskiej.

 

FB_IMG_1581428003920.jpg

     

 

 

 

                                             giphy.gif

                                             giphy (2).gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie