Skocz do zawartości

Zablokowane Biało-Czerwoni nie zachwycili.


ShadoOw

Rekomendowane odpowiedzi

NA CHŁODNO PO MECZU Z AUSTRIĄ!  

Miłego czytania! :)

Wynik lepszy niż gra. Tak można skomentować większość meczów reprezentacji Polski w eliminacjach do EURO 2020. Również ten, bo - nie ma co się oszukiwać - Austria była od nas zwyczajnie lepsza. Pozytywy? Utrzymaliśmy fotel lidera w naszej grupie i koniec przerwy reprezentacyjnej. Przez najbliższy miesiąc możemy podziwiać futbol w najlepszym wydaniu, a za miesiąc znów męczarnie z rodakami w roli głównej.

Jerzy Brzęczek, po przeanalizowaniu spotkania ze Słowenią, na wczorajszy mecz dokonał trzech korekt. Powracający po kontuzji Kamil Glik zastąpił Michała Pazdana, Krystian Bielik Mateusza Klicha, a Dawid Kownacki Krzysztofa Piątka. Wiązało się to ze zmianą systemu z 1-4-4-2 na 1-4-2-3-1, gdzie Zieliński wrócił do centrum boiska, na pozycję nr "10", a Kownacki rozpoczął na prawej pomocy. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce ciężko ocenić realne ustawienie naszej reprezentacji w ofensywie (sprawdźcie sami na heatmapach). W naszych działaniach panował totalny chaos i brak pomysłu na grę. Niestety - po raz kolejny.

Napiszę szczerze - wierzyłem, że Brzęczek wyciągnie wnioski z przegranego w fatalnym stylu piątkowego meczu. Gdy zobaczyłem wyjściowy skład, sądziłem, że zagra odważniej, nie będzie bał się podejść pressingiem, i to nawet wysokim, żeby pokazać kto tutaj jest wyraźnym faworytem i na czyim terenie odbywa się spotkanie. Rzeczywistość okazała się brutalna. Było dokładnie odwrotnie. Polacy od początku dali się stłamsić rywalowi, byli głęboko cofnięci i praktycznie w ogóle nie próbowali zaatakować rywala na ich połowie. W efekcie już w początkowych 10 minutach dopuścili Arnautovicia do oddania dwóch groźnych strzałów, ale napastnik nie miał dobrego dnia; w drugiej połowie zmarnował kolejne dwie wyśmienite okazje. Zespół Jerzego Brzęczka również napsuł trochę krwi obronie rywalom. Najpierw znakomitym dośrodkowaniem z "fałsza" popisał się Grosicki, ale w stuprocentowej sytuacji chybił Lewandowski. Następna i ostatnia sytuacja, w której już prawie widzieliśmy piłkę w bramce Stankovicia był strzał głową Kamila Glika po rzucie rożnym.

Obrazkiem, który najbardziej utkwił mi w pamięci, była końcówka pierwszej połowy. Austriacy przez dobre kilkanaście minut zamknęli nas we własnym polu karnym. Cierpliwie budowali atak pozycyjny, z łatwością mijali naszą drugą linię i sprawnie wymieniali podania. Napiszę to z przykrością, ale prawda jest taka, że Austriacy lepiej operowali piłką w okolicach naszej szesnastki niż my na własnej połowie. Ekipa Franco Fody pod względem kultury gry przewyższała nas o głowę. Siła i celność podań, szybkość podejmowanych decyzji, pokazywanie się w wolnych strefach, mobilność, kreatywność - to wszystko było po stronie Austriaków. A nam nawet po odebraniu piłki rzadko udawało się wyprowadzić kontratak. Austriacy świetnie organizowali się po stracie, atakowali wysokim pressingiem, wykorzystywali naszą opieszałość i z łatwością odzyskiwali futbolówkę. Nie wiem, nie jestem trenerem, może taką właśnie taktykę przygotował Brzęczek. Jednak wydaje mi się, że grając na własnym stadionie można (a nawet trzeba) zagrać odważniej i ofensywniej. Nie graliśmy z Brazylią czy Niemcami, a z Austrią - 27. reprezentacją rankingu FIFA.

Ta cała bojaźliwość jest już znakiem firmowem obecnej kadry. A szkoda, bo przypominając sobie pierwszy mecz kadencji Brzęczka - z Włochami w Bolonii - mam przed oczami obrazek, kiedy mimo asysty rywala  próbowaliśmy rozgrywać piłkę od tyłu, podaniami po ziemi, wykorzystując bramkarza. Z czasem zanikło to na dobre. W poniedziałek znów królowały długie podania, kombinacyjnych ataków było jak na lekarstwo, a większość akcji pchaliśmy na siłę skrzydłami. Co prawda było kilka fajnych kontr, ale moim zdaniem to zasługa złego ustawienia Austriaków, którzy podchodząc agresywnie pressingiem po stracie piłki, zostawiali sporo miejsca między pomocą a obroną. Tak więc, gdy udawało nam się wyjść spod pressingu, zwykle atakowaliśmy taką liczbą zawodników, która powinna pozwolić sfinalizować akcję choćby strzałem. Niestety, często kończyło się to stratą piłki w postaci niedokładnego ostatniego podania, najczęściej słabo spisującego się Kownackiego. 

Na plus po tym spotkaniu dla Brzęczka chcę zapisać postawienie na młodzież. Tak, wiem, że większość opinii publicznej domagała się Bielika w pierwszym składzie i w zasadzie posłanie go w bój od pierwszej minuty nie było niczym nadzwyczajnym w wykonaniu selekcjonera. Jednak trzeba przyznać, że aby dać szansę niedoświadczonemu zawodnikowi też trzeba - mówiąc kolokwialnie - pokazać jaja. Ponadto fajną zmianę dał Szymański - był zaangażowany, przeprowadził kilka dobrych akcji i mam nadzieję, że będzie dostawał więcej szans. Także Panie Jurku, bardzo dobrze, że wprowadza Pan świeżą krew do kadry, ale prosimy o więcej odważnych decyzji. Nie bójmy się wyjść na przeciwnika wysokim pressingiem i prowadzić grę. Nie mamy w grupie rywali, których powinniśmy się bać. Schowanie się za podwójną gardą, przeszkadzanie przeciwnikowi i liczenie na kontry po ich błędach nie prowadzi do niczego dobrego. Na razie większość meczów wygląda słabo, a progressu w grze naszej reprezentacji wciąż nie widać. Dlatego apeluję o zmianę sposobu gry, lekkie poeksperymentowanie ze składem (w granicach rozsądku, aby nie tracić punktów) i odwagę. Przede wszystkim odwagę. Inaczej po co mamy jechać na EURO? Biegać za piłką, bo boimy się biegać z piłką?

Miłego Wtorku ekipa! 💪😊

FB_IMG_1568103240809.jpg

     

 

 

 

                                             giphy.gif

                                             giphy (2).gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Gość poleca ten temat
  • Gość usunał z polecanych temat
  • Gość zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie