Skocz do zawartości

.:FeRuSx:.

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Dotacje

    0.00 PLN 

Informacje Profilowe

  • Lokalizacja
    Gliwice
  • Płeć
    Mężczyzna

Osiągnięcia .:FeRuSx:.

Nowy

Nowy (1/14)

0

Reputacja

  1. Utrata oka? Postrzał w płuco? Amputacja ręki? "To mało istotne frontowe przygody!" - mówił po latach, dość miło wspominający wojnę generał Adrian de Wiart. Kim był człowiek, który dziś zostałby okrzyknięty superbohaterem? Niezniszczalny? W okopach I wojny światowej nad Sommą nie miał już oka i dłoni, które utracił we wcześniejszych walkach. Mimo to nie ograniczał się do dowodzenia podkomendnymi. Zawsze był na pierwszej linii frontu. Widywano go, jak wyrywa zębami zawleczki i jedyną zdrową ręką rzuca granaty w stronę wroga. Kapitan Brytania... Odniesione przez niego rany postrzałowe trudno zliczyć. Z czarną przepaską na oku i kikutem lewej ręki przewodził na myśl elegancko ubranego pirata. I z pewnością niejeden korsarz mógłby pozazdrościć mu barwnego życiorysu... Adrian Carton de Wiart już w młodości przejawiał nieprzeciętne zdolności: był świetnym sportowcem, doskonale jeździł konno i dobrze radził sobie z bronią. Biegle władał kilkoma językami. Kariera dyplomaty bądź prawnika (wzorem ojca) stała przed nim otworem, jednak jego bardziej pociągała wojaczka, więc pod fałszywym nazwiskiem zaciągnął się do brytyjskiej armii. Szlify zdobywał podczas drugiej wojny burskiej na południu Afryki. Wtedy też odniósł pierwsze bitewne rany (brzucha i pachwiny). Bynajmniej nie ostatnie. Wielka Wojna zastała go zaś w Somalii, gdzie Zjednoczone Królestwo prowadziło mało znaczący, choć krwawy konflikt z siłami Mohammeda Hassana. Podczas jednego z rajdów de Wiart - postrzelony w twarz - stracił oko. Uznał to za doskonały pretekst by... przedostać się na front w Europie. W ten sposób w 1915 roku wylądował w okopach pod Ypres i już wkrótce musiał się "pożegnać" z kolejną częścią ciała. Kula z niemieckiego cekaemu roztrzaskała mu lewą rękę; konieczna była amputacja. "Cały zabieg nie zrobił na nim wrażenia większego niż wyrwanie zęba." - stwierdził później de Wiart. Po dwóch tygodniach wrócił na pole bitwy. Walczył m.in. nad Sommą, gdzie oberwał w tył głowy, pod Passchendaele, tu zaś został trafiony odłamkiem w biodro oraz pod Arras, gdzie natomiast stracił nogę. W przerwach pomiędzy pobytami w lazaretach i potyczkami awansował na generała. Można by pomyśleć, że wielokrotnie ranny de Wiart z ulgą przywita koniec wojny. Nic z tych rzeczy - wciąż było mu mało. Wysłany z misją do Polski zaangażował się w konflikty II RP z Ukraińcami, Litwinami, Czechami oraz bolszewikami, często - i chętnie - igrając ze śmiercią. W grudniu 1923 przeszedł na emeryturę, ale po 16 latach (pół roku przed 60. urodzinami!) ponownie założył mundur. Cóż, ojczyzna wzywała. Kampanię norweską przeciw hitlerowcom w 1940 roku określił "najnudniejszą operacją w życiu". Kilkanaście miesięcy później w drodze do Jugosławii (gdzie miał negocjować warunki brytyjskiej pomocy) przeżył katastrofę samolotową. Cudem ocalony, został pojmany przez Włochów. Kolejne dwa lata spędził w obozach jenieckich, a po uwolnieniu natychmiast otrzymał od Winstona Churchilla skierowanie na misję w... Chinach. W październiku 1947 znowu wycofał się ze służby, lecz tym razem na dobre. Przynajmniej pod koniec burzliwego życia zaznał nieco spokoju u boku drugiej żony, którą poślubił jako 71-latek. Zmarł w wieku 83 lat. Okazało się, że ten superbohater wbrew pozorom wcale nie był nieśmiertelny...
  2. Cześć i czołem, tu .:FeRuSx:., a raczej Michał, czyli 21letni imprezowicz z Gliwic B). Moje zainteresowania to zdecydowanie gry... no i oczywiście chodzenie po klubach z fajną ekipą, muzyka, no i zabawy z panienkami. Jak pewnie się domyślacie, jestem kawalerem - jakże by inaczej. Cóż.. lubię też pykać na konsoli PS4, jako że mój laptop "lekko ujmując" niekoniecznie nadaje się do bardziej wymagających gier, a tak jakoś wyszło, że konsola jest tańsza od komputera, a ze względu na studia i zapotrzebowanie na kasę - wybrałem oczywiście produkt sony... Jak widzicie jestem rozgadany, lubię się rozpisać, a mówić o swojej osobie mógłbym wieki (taki ze mnie narcyz hehe), ale jednak nie chce was zamęczyć, więc myślę, że na tym zdaniu już skończę moją wypowiedź, chciałbym pozdrowić jeszcze całą rodzinke csowiczów i mam nadzieję, że zaakceptujecie mnie :D @@ferstel haha, chyba apap z alkoholoem bedzie dla niego lepszym wyjsciem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie